Lider zespołu wspomina dawne czasy
Nie od dziś wiadomo, że artysta nagrywający nową płytę chce zrobić wszystko co w swojej mocy, aby zabrzmiała jak najlepiej. Dla zespołu Trivium album „Ascendacy” był płytą przełomową, która pozwoliła grupie wypłynąć na szersze wody. Jak się okazało, gdy cały album był nagrany i gotowy od początku do końca, pojawił się pewien szkopuł, przez co cała produkcja posypała się jak domek z kart.
– Mieliśmy duży problem ze strojeniem gitar, przez co nagrane przez nas utwory brzmiały źle nie trzymając tonu. Pamiętam jak przyszedłem do studia, a nasz producent, Jason Suecof trzymał głowę w dłoniach i był absolutnie załamany. Rozwiązanie? Wyrzuciliśmy wszystkie nagrane utwory do kosza i nagraliśmy jeszcze raz strojąc gitary o pół tonu wyżej – tłumaczy Matt Heafy.
W tym roku płyta „Ascendancy” obchodzi 20 lecie wydania, a Trivium rusza w trasę koncertową z zespołem Bullet For My Valentine, którzy z kolei świętują 20 lecie wydania płyty „Poison”.
– Dla mnie i Matta (Tucka, lidera BFMV) rok 2005 i te albumy zmieniły nasze życia. Tak naprawdę mogliśmy obserwować jak są doceniane przez inne zespoły i fanów dopiero 10,15 lat później. To wspaniałe słyszeć, że nagrana przez nas wtedy muzyka miała na kogoś równie ogromny wpływ – mówi lider Trivium.