Cały świat zmaga się z koronawirusem. Głos w sprawie globalnej pandemii zabierają kolejne gwiazdy, w tym najważniejsi artyści związani ze sceną rockową i metalową. Wobec światowego problemu obojętni nie pozostają m.in. członkowie Aerosmith, Scorpions i Lacuna Coil.
To, co dzieje się na całym świecie w związku z koronawirusem, nie nastraja optymistycznie. Chiny, gdzie rozpoczęła się epidemia, informują wprawdzie o postępach w walce z wirusem, ale w innych częściach świata chorych każdego dnia gwałtownie przybywa. W Europie, w tym w Polsce, liczba zachorowań na COVID-19 rośnie w zatrważającym tempie.
Branża muzyczna odczuwa skutki pandemii szczególnie dotkliwie. Koncerty odwoływane są hurtowo i trudno prognozować, kiedy kluby znów zostaną otwarte. Mocno zagrożony jest też sezon festiwalowy, który powinien rozpocząć się za ok. 3 miesiące. Zdrowie fanów jest jednak najważniejsze. Wielu artystów apeluje, by pozostać w domach, tak by zapobiec rozprzestrzenianiu się wirusa. Większość już odwołała swoje koncerty.
„Nie rozsiewajcie zarazy. Na ile możecie, zostańcie w domu. Pamiętajcie, żeby myć ręce i trzymać się ok. dwa metry od innych. To czas, żeby angażować się online, nie osobiście. Nie chodzi wyłącznie o was, ale też o nas, o nas wszystkich!” – apelują członkowie Aerosmith.
Głos zabrały także inne legendy rocka, w tym członkowie Scorpions. Niemcy uczulają swoich fanów, by w obliczu epidemii uważali na siebie sczególnie.
„Gdziekolwiek jesteście, prosimy, dbajcie o siebie. Musimy być silni i trzymać się razem w tym trudnym czasie” – piszą Scorpionsi.
Swoje stanowisko przedstawił również Brian May, gitarzysta Queen, a przy tym człowiek nauki, doktor astronomii. Muzyk ma sporo zastrzeżeń do angielskiego rządu, który jak twierdzi, działa zbyt opieszale.
„Krąży wiele fałszywych informacji. Ludzie mówią, że koronawirus nie jest zagrożeniem, a nawet sugerują, że nie istnieje. Nasz rząd nie zareagował w odpowiednim czasie, ulegając katastrofalnie złym radom, co ostatecznie doprowadzi do śmierci tysięcy osób” – uważa May.
„Jest już za późno, by powstrzymać u nas koronawirusa, ale wciąż możemy ocalić naszych bliskich, robiąc teraz to, co powinniśmy od trzech tygodni. Izolacja: minimalizujmy wszelkie kontakty. Jeśli to możliwe, minimalizujmy je całkowicie, prawie do zera. Im więcej nawiązujesz interakcji, tym większe są szanse, że przyniesiesz wirusa do domu. Im mniej ludzi spotykasz, tym większa szansa, że ocalisz siebie i swoją rodzinę, tym większa szansa, że ograniczymy niebezpieczeństwo wynikające z tej okropnej plagi” – dodaje gitarzysta Queen.
W wyjątkowo trudnym położeniu są Włochy, gdzie walka z koronawirusem jest dramatyczna. Liczba zakażonych we Włoszech zbliża się do 25 tys., a miejscowe władze zdają się coraz mniej panować nad rozprzestrzenianiem się wirusa.
„Mamy do czynienia z bardzo dziwnym, bezprecedensowym momentem” – zauważa Cristina Scabbia, wokalistka włoskiej formacji Lacuna Coil. „Ten wirus nie jest jak zwykłe przeziębienie i rozprzestrzenia się błyskawicznie. Najważniejsze teraz to chronić siebie, bliskich i najsłabszych, w ten sposób odciążając naszą służbę zdrowia, która się wali, bo zaraz nie będzie miejsca dla wszystkich. Wspieramy naszych lekarzy, pielęgniarki i wolontariuszy, którzy są wyczerpani i ciężko dla nas pracują. Również uczestniczymy w kwarantannie i zostajemy w domach. Jesteśmy jednym społeczeństwem, rodziną i musimy współpracować, żeby się z tego wydostać – podkreśla Scabbia.
Dużo emocji wzbudził w ostatnich dniach koncert Guns N’ Roses w Meksyku, gdzie wirus również rozprzestrzenia się w ekspresowym tempie. Koncert odbył się na festiwalu Vive Latino, co roku ściągającym do stolicy kraju ok. 100 tys. osób. Rozpoczęci festiwalu towarzyszyły liczne protesty. Część artystów odmówiła występu na krótko przed startem imprezy. Po koncercie Guns N’ Roses (występ miał miejsce 14 marca – red.) na zespół oraz na organizatorów Vive Latino spadła lawina niewybrednych komentarzy. Podobnie było z punkowcami z The Exploited, którzy kilka dni temu obwieścili, że nie odwołają swoich koncertów. Członkowie grupy postawili sprawę jasno: „Nie jesteśmy j*m Green Day!”. Ich postawa zbulwersowała wielu fanów.
„Drodzy koledzy po fachu i uczestnicy koncertów, rozumiem waszą potrzebę przeżywania muzyki, rozumiem waszą potrzebę występowania na scenie, bo sama mam te same potrzeby, zwłaszcza w tych trudnych i popieprzonych czasach, ale… To skrajnie nieodpowiedzialne promować teraz czy brać udział w dużych skupiskach” – w mediach społecznościowych swoje stanowisko wyraziła Lzzy Hale z Halestorm.
„Mentalność na zasadzie «Nie damy się zastraszyć» to absurd. Wirus nie jest terrorystą i wasza odwaga nie zrobi na nim wrażenia. To pandemia. Zachęcając czy przybywając na duże skupiska ludzi, przykładasz się do śmierci osób, które nie mają na tyle zdrowego układu odpornościowego, żeby z tym walczyć. To mogą być kogoś dziadkowie, rodzice, dzieci czy rodzeństwo. Naprawdę bądź wdzięczny, jeśli twoim jedynym problemem teraz jest to, że się nudzisz albo musisz trochę oszczędzać do czasu, kiedy to minie. Są teraz ludzie, których nie znasz, a może nawet tacy, których znasz, którzy walczą o to, by pozostać zdrowymi czy żeby w ogóle przeżyć” – czytamy w komunikacie Hale.
Jak długo potrwa pandemia? Czy i kiedy uda się ją opanować? Nie brakuje głosów, że słupki zachorowań na COVID-19 dopiero sięgną szczytów. Grunt to jednak zachowanie spokoju, a przede wszystkim – stosowanie się do zaleceń rządu. Jeśli możecie, zostańcie w domu. Dbajcie o siebie, o swoich bliskich i osoby starsze w waszym otoczeniu.
Informacje i zalecenia znajdziecie na stronie www.gov.pl/web/koronawirus