Lider Slayera wspomina epizod w zespole Dave’a Mustaine’a!
Zanim kariera zespołu Slayer nabrała tempa, Kerry King dołączył na bardzo krótki okres w 1984 roku do Megadeth jako gitarzysta koncertowy. Po latach King twierdzi, że jego pobyt w Megadeth nie był zły, ale nie miało to racji bytu ze względu na nadużywanie różnych substancji psychoaktywnych w zespole w tamtym czasie.
Niedawno w wywiadzie dla Metal Hammer, Kerry wspomniał ponownie czas gry w Megadeth.
– Mogę powiedzieć, że prawie byłem oficjalnym członkiem Megadeth. Myślę, że gdybym ja i Dave Mustaine współpracowalibyśmy ze sobą przez cztery lata, ten zespół poszedłby w zupełnie innym kierunku. Nie mówię, że sprawiłbym, że Megadeth byłby lepszym zespołem – byłby po prostu innym. Byłem za kulisami koncertu Mercyful Fate w Las Vegas i rozmawiałem z gitarzystą, Hankiem Shermanem, że gdyby była okazja, to nie wahałbym się ani chwili aby zagrać w tym zespole. Tak samo z Judas Priest. Był taki moment, gdy Richie Faulkner miał poważne problemy z sercem, to jeśli dostałbym od nich telefon z propozycją gry, musiałbym powiedzieć „Nie”. Judas Priest to zespół wykorzystujący dwie gitary w zupełnie inny sposób, więc byłaby to najtrudniejsza odmowa w moim życiu. Na szczęście takiego telefonu nigdy nie było – mówi King.
Kerry King promuje w dalszym ciągu swój solowy album, „From Hell I Rise”, a Slayer ogłosił kolejny koncert na 2025 roku na festiwalu Louder Than Life w USA.