Zespół Faun to obecnie jeden z najważniejszych przedstawicieli gatunku pagan folk. Dokonania grupy nie są również obce fanom ciężkich brzmień o czym świadczą chociażby koncerty zespołu na festiwalach metalowych. Z przedstawicielami zespołu, Adayą i Stephanem, porozmawialiśmy między innymi o nowym albumie „Hex”, magii i doborze miejsc do teledysków.
Moje pierwsze pytanie kieruję do ciebie, Adaya. Dołączyłaś do Faun w 2020 roku, kiedy cały świat opanowała pandemia. Jak wspominasz ten osobliwy czas i pierwsze chwile w zespole?
Adaya: Przyznam szczerze, że początki mojej gry w Faun był bardzo ekscytujące, pomimo tego, że świat dosłownie stanął wtedy na głowie. Był to też dla mnie, jakby nie patrzeć, uśmiech losu, ponieważ W 2020 roku nie było żadnych koncertów i miałam dużo czasu aby dobrze się przygotować i grać próby z zespołem. To była powolna i spokojna nauka nowych utworów. Wszystko poszło bardzo gładko i po naszej myśli.
A jak wyglądała komunikacja między wami?
Adaya: Bardzo dobrze. Od samego początku czułam się jak w rodzinie. Jakbym była częścią zespołu od zawsze. Po prostu ciepła, rodzinna atmosfera (śmiech).
Zespół Faun ma aż sześciu członków. Jest to spora ilość, dlatego chcę was zapytać jak w tak dużym gronie podejmujecie decyzję odnośnie tworzenie muzyki.
Stephan: Jesteśmy bardzo demokratycznym zespołem. Wszyscy w Faun jesteśmy kompozytorami i każdy z nas ma własny gust. Ostatecznie wspólnie decydujemy o tym, co znajdzie się na płycie, a co nie. Na takim podejściu wychodzimy bardzo dobrze.
Na początku września wydaliście nowy album zatytułowany „Hex”. Tytuł nawiązuje do tematów związanych z czarownicami, rytuałami i szeroko pojętą magią. Jak wyglądała praca nad koncepcją tego wydawnictwa?
Adaya: Gdy zaczynamy pracować nad płytą, wszyscy mamy setki pomysłów. Stopniowo rozwijamy najciekawsze z nich i konsekwentnie przekształcamy je w piosenki. Jesteśmy w Faun bardzo dobrze zorganizowani. Na pierwszy singiel wybraliśmy utwór „Ylfa Spere”, który powstał jeszcze zanim koncepcja płyty była zamknięta. Mieliśmy zamysł, aby zrobić coś o magii, czarach i zaklęciach. Następnie temat zaczął stopniowo się rozwijać i powstał między innymi utwór „Umay” dotyczący Matki Ziemi.
Stephan: Posiadanie motywu przewodniego na płycie bardzo nam pomaga. Dzięki temu wiemy w jakim kierunku chcemy mniej więcej podążyć.
Czy w takim razie spotkaliście kiedykolwiek prawdziwą wiedźmę?
Adaya: Ja nią jestem.
Mówisz poważnie?
Adaya: Całkowicie poważnie. Ale bycie czarownicą to nie chodzenie w kapeluszu czy latanie na miotle i gotowanie mikstur w kotle w lesie. Dla mnie to kwestia duchowego nastawienia. Jestem bardzo otwarta na magię i odkrywanie nieznanego. Myślę, że w przeszłości spłonęłabym za to na stosie (śmiech). Tak samo wielu moich znajomych, którzy również interesują się takimi tematami.
Kiedy słucham muzyki Faun, wyczuwam w niej bardzo duży pierwiastek magii. Czy waszym zdaniem w dzisiejszym świecie pełnym nowoczesnych technologii jest jeszcze miejsce na magię?
Adaya: Magia to dla mnie przede wszystkim stan umysłu. Magia zawsze istniała. To, że żyjemy to dla mnie magia. Otwartość na marzenia to magia. Połączenie z naturą, z cyklami księżyca, porami roku.
Stephan: Tworzenie muzyki to również magia. Muzyka sama w sobie jest magią. Nigdy nie wiadomo skąd powstanie dana melodia. Pojawia się znikąd. Dostrzegamy magię w zasadzie wszędzie.
Na nowym albumie znajduje się również piosenka „Nimue” gdzie gościnnie wystąpiła Chelsea Wolfe. Jak współpracowało się z tą ikoniczną artystką?
Stephan: Bardzo wyjątkowo. To introwertyczna osoba, nie było łatwo się z nią skontaktować w celu współpracy. Ale udało się i jej obecność uczyniła ten utwór jeszcze piękniejszym. Jej głos nadaje bardzo przejmującą atmosferę. Nie mogliśmy sobie wyobrazić nikogo lepszego, kto właśnie tak by zaśpiewał.
Przygotowując się do rozmowy z wami obejrzałem również ostatnie teledyski Faun. Ciekawi mnie na jakich zasadach dobieracie miejsca w których kręcicie klipy?
Stephan: Cały czas poszukujemy (śmiech).
Adaya: Dokładnie tak. Czasami to po prostu kwestia szczęścia. O jaskini z „Nimue” dowiedzieliśmy się od człowieka, który współpracuje z nami przy nagraniach teledysków. To miejsce i teren górski wokół były niesamowite. Przy kręceniu teledysku do „Lament” mieliśmy też duże szczęście z pogodą. Było mgliście, więc idealnie wpasowało się w klimat tego utworu.
Stephan: Niedaleko trafiliśmy też na wodospad i nie mogliśmy nie zrobić nad nim kilku ujęć. Poza tym kręcenie teledysku to naprawdę ciężka praca. Trzeba mądrze przemyśleć jakie otoczenie pasuje do klimatu piosenki.
Obydwoje gracie na wielu instrumentach. Czy są jeszcze jakieś na których chcielibyście nauczyć się grać?
Adaya: Jest ich zbyt wiele (śmiech). Jednym z takich jest Zurna, instrument pochodzący z Turcji.
Stephan: Mi bardzo podoba się dawny instrument zwany Bombardą (zwany również Pomort red.). Ten instrument ma potężne brzmienie i bardzo mi się podoba.
Faun wykonuje szeroko pojętą muzykę folkową, ale często występujecie na festiwalach metalowych. Jakie zatem są wasze ulubione zespoły z gatunków ciężkich brzmień?
Stephan: Jestem wielkim fanem zespołów progresywno-metalowych. Uwielbiam takie grupy jak Dream Theater czy Haken. To totalnie moja bajka.
Adaya: Ja jestem wielką fanką Sleep Token. Co prawda nowa płyta nie do końca mi się podoba, bo brzmi dosyć popowo, ale cały projekt i wcześniejsze albumy bardzo lubię.
Moje ostatnie pytanie dotyczy szeroko pojętej muzyki folkowej. Co waszym zdaniem wpływa na jej ogromną popularność przez ostatnie lata?
Stephan: Myślę, że to przede wszystkim zasługa takich zespołów jak Wardruna czy Heilung. Oni przebili się z muzyką do mainstreamu i są uwielbiani również przez fanów metalu. Faktycznie, muzyka z gatunków folk/pagan nigdy nie była tak popularna jak teraz. Dobrze być częścią tego nurtu.
Dziękuję wam bardzo za rozmowę i życzę powodzenia na trasie.
Adaya: My również dziękujemy. Wszystkiego dobrego.