Od zarania gatunku metal to muzyka pierwotna, organiczna i dzika. To muzyka, ale też sztuka kultywowania tego, co było dawniej, również jeśli chodzi o kulturę. Doskonale zdawały sobie z tego sprawę zespoły ze Skandynawii kładące podwaliny ekstremalnych dźwięków na początku lat 90. Wraz z biegiem lat okazało się, że metal kultywujący w swej treści tożsamość kulturową dochodzi również do głosu za oceanem. I głos ten staje się coraz donioślejszy za sprawą nurtu native american black metal.
Ostatnia dekada XX w. to prawdziwy okres boomu muzyki ekstremalnej. Ruch, który w północnej części Europy tworzyły takie zespoły, jak Mayhem, Burzum, Darkthrone i wiele innych, stał się jednym z najbardziej rozpoznawalnych w historii muzyki rockowej i metalowej. Trend na granie black metalu na modłę skandynawską rozszedł się po świecie przez kolejne dziesięciolecia i trwa do dzisiaj. W Skandynawii black metal stał się prawdziwym kultem w dużej mierze ze względu na swoje umiejscowienie. Pomimo globalizacji i urbanizacji kraje skandynawskie zdołały zachować pierwotne piękno a dawne ojczyzny wikingów oraz ich historia, kultura oraz mitologia przyczyniły się do rozwoju inspiracji muzyków metalowych na wielu płaszczyznach. I właśnie temu będzie poświęcony poniższy tekst. Temu jak miejsce z którego człowiek pochodzi i jego zainteresowanie przeszłością i tradycją potrafi przelać się na granie muzyki metalowej a miks kulturowy może wpłynąć na twórczość dając światu nowy nurt w sztuce.
Nie tak daleko pada Wiking od Indianina
Będzie w tym tekście trochę nawiązań do historii. Nic nie poradzę. Wydawać by się mogło, że Ameryka jest kontynentem do którego ciągnęli Europejczycy od czasów Krzysztofa Kolumba aby się osiedlać i później realizować swój „Amerykański sen”. Jednak kilka wieków wcześniej wybrzeża Ameryki Północnej były zasiedlane przez Wikingów którzy, o co było nietrudno, zetknęli się z rdzennym mieszkańcami kontynentu z którymi znacznie częściej walczyli niż żyli w pokoju. Skandynawowie finalnie nie zabawili długo w Ameryce Północnej, ich epoka dobiegała końca, ale dziedzictwo nie zaginęło. A tysiąc lat później dwie, skrajnie różne od siebie kultury znów się spotkały na płaszczyźnie muzycznej. Wspólnym mianownikiem dla współczesnych Skandynawów i młodych Amerykanów zafascynowanych metalem jest kultura przodków, która potrafi rozpalić wyobraźnię do czerwoności. O Wikingach wiemy sporo, powstają o nich książki, filmy i seriale a zespoły metalowe dedykują całe płyty ich dziedzictwu. Ale co wiemy o plemionach rdzennych Amerykanów? Cytując klasyka kabaretowego: Niewiele a właściwie to nic.
Rock sojusznikiem Indian
Owszem, na przestrzeni dziesięcioleci powstawały westerny które robiły z Indian sztuczne ikony popkultury i pokazywały jedynie niewielki fragment ich kultury traktując jako postacie drugoplanowe dla heroicznych kowbojów czy innych białych osadników. Dla przeciętnego Europejczyka Indianin to człowiek o czerwonym odcieniu skóry posiadający barwy wojenne malowane na ciele, stroje z frędzlami i pióropusze. Zero jedynkowe podejście A mało kto wie, że każde z setek plemion i szczepów zamieszkujących kontynent od wschodniego do zachodniego wybrzeża różniło się od siebie na wiele sposobów. Niestety przez stulecia zostali zdominowani przez osadników zza oceanu i zamknięci w rezerwatach gdzie jednak mimo trudnej sytuacji nie zapomnieli o swojej kulturze. Z pokolenia na pokolenie wpływy europejskie co raz mocniej ścierały się z tradycjami plemiennymi aż w końcu w wielu aspektach, jak na przykład tym kulturowym, połączyły się w jedno. Zaczęły powstawać zespoły rockowe i punk rockowe gdzie młodzi potomkowie Indian postanowili wprowadzać elementy kultur swoich ludów. Takim przykładem jest grupa Blackfire założona przez muzyków pochodzących z Indian Nawaho. Mocna, rockowa muzyka i przekaz niosący się w plemiennym duchu okazały się idealną symbiozą do połączenia gitary elektrycznej i perkusji z brzmieniami bębnów i innych instrumentów wykonywanych przez Indian. Działalność takich zespołów jak wymieniony wyżej Blackfire, Indigenous czy Blackfoot (polecam sprawdzić te nazwy i zagłębić temat, bo warto) stały się absolutnymi klasykami wśród społeczności rdzennych mieszkańców Ameryki Północnej. Na przestrzeni lat jedne grupy wplatały w swoją twórczość więcej elementów kultury plemiennej, inne mniej, jednakże zawsze z zespołów emanowała duma z pochodzenia i niegodzenie się na traktowanie swojego ludu jako przedstawicieli „gorszego sortu”.
W drodze po mroczne i ekstremalne brzmienia
Każda kultura i nacja ma swój cykl rozwoju. Dla Indian było to chociażby podróżowanie z miejsca na miejsce za stadami bizonów przemierzając Wielkie Równiny czy jakąkolwiek inną część kontynentu Amerykańskiego. Każdy dzień, każda noc i życie zgodnie z prawami natury stanowiły o ich byciu tu i teraz. W rozwoju muzycznym nie mogło być więc inaczej. Rock i blues przestał wystarczyć do wyrażania siebie a młodsze pokolenia początkujących artystów w których żyłach płynęła krew przodków postanowili wyrazić to mocniej i dosadniej prezentując odbiorcy mroczną, tajemną i okultystyczną sferę indiańskiej kultury. Temat ten jest również czasem poruszany w popkulturze czego czołowym przykładem jest chociażby cykl „Manitou” Grahama Mastertona. Jednakże cały czas tematy wierzeń i mitologii Indian otacza aura tajemniczości która w pewnym momencie okazała się idealnie korespondować z ciężką, metalową muzyką. I tak właśnie narodził się w Stanach Zjednoczonych ruch znany jako Indigenous American Black Metal. Podobnie jak Skandynawscy koledzy po fachu młodzi amerykanie wywodzący się z różnych plemion (ale również nie tylko) zaczęli jeszcze mocniej zgłębiać zamierzchłe zwyczaje swoich przodków tworząc ideologiczne oraz tekstowe podwaliny które następnie okraszone były surową, nieprzystępną muzyką. Często za każdym z projektów opartych o powyższy ruch stał jeden artysta-wizjoner który konsekwentnie realizował swoją wizję. Na przestrzeni ostatnich kilkunastu lat pojawiła się silna grupa projektów które tworzą nową jakość dla sceny amerykańskiego black metalu powiązanego z kulturą rdzennych mieszkańców tego terenu. Poniżej prezentuję Wam kilka zespołów szczególnie wartych uwagi jeśli chodzi o tę odnogę black metalu.
Blackbraid
Powstały w 2022 roku projekt na czele którego stoi Jon, amerykański multiinstrumentalista który na potrzeby nowego projektu przyjął pseudonim Sgah’gasowah. W sierpniu 2022 roku wydał debiutancki album o nazwie „Blackbraid I”. Jak sam mówi, mieszka niedaleko jednego z największych parków narodowych Ameryki i od zawsze był blisko z naturą i pierwotnymi kulturami a w pewnym momencie jego zżycie się z dziedzictwem rdzennych mieszkańców zaczęło owocować ekstremalną muzyką co koniec końców przerodziło się w jeden z najciekawszych debiutów black metalowych 2022 roku. Do tego dochodzi piękna oprawa graficzna idealnie korespondująca z mroczną i pierwotną treścią. Lider Blackbraid zwraca się do każdego entuzjasty ciężkiej muzyki poprzez poetyckie teksty opisujące relację z naturą i unoszącą się wszędzie obecność prastarych duchów to prawdziwa gratka dla każdego fana black metalu.
Pan-American Native Front
Jeden z najbardziej rozpoznawalnych zespołów sceny Indigenous American Black Metal ma swoją genezę w sylabiuszu plemienia Czirokezów który stworzył na początku XIX wieku Sequoyah, pochodzący z tegoż plemienia językoznawca dzięki czemu język Indian został w pewien sposób usystematyzowany i jest używany do czasów współczesnych. I właśnie posługując się tym językiem młodzi muzycy rozpoczęli nagrywanie swoich pierwszych utworów. Pierwsza płyta zatytułowana „Tecumseh War” z 2016 roku została zainspirowana życiem Tecumseha, indiańskiego wodza z plemienia Szaunisów który zjednoczył wiele plemion przeciwko inwazji amerykańskich i brytyjskich osadników. Kolejna, „Little Turtule’s War” dotyczy kolejnego znakomitego indiańskiego przywódcy, Małego Żółwia z plemienia Miami. W swej twórczości Pan-American Native Front kultywują nie tyle sferę metafizyczną co autentyczne wydarzenia i problemy jakie nękają plemiona indiańskie od setek lat.
Ifernach
Kanadyjski projekt założony w 2015 roku w swoich utworach porusza temat indiańskiego folkloru, wierzeń, mitologii oraz konfrontacji rdzennych mieszkańców z osadnikami. Co ciekawe, teksty na płytach są w języku francuskim, angielskim oraz w językach algonkiańskich charakterystycznych dla plemion tego regionu Ameryki. Grupę założył enigmatyczny muzyk Finian Patraic który konsekwentnie rozszerza surowe spektrum brzmień metalowych na kolejne albumy.
Panopticon
Jeden z najstarszych i najbardziej zasłużonych zespołów dla nurtu amerykańskiego black metalu. Tworzony od 2007 roku przez muzyka Austina Lunna porusza tematy związane z szamanizmem, okultyzmem i historią Indian. Poza black metalem w muzyce Panopticon słychać również wpływy post metalu i ambientu co nadaje muzyce projektu bardzo wielowymiarowy charakter. Pomimo, że Austin Lunn nie pochodzi z żadnego plemienia to w jego muzyce aż roi się od przeróżnych nawiązań do tradycji indiańskich. W każdej z płyt, w każdym utworze wylewa się pierwotny zew Ameryki.
Unikatowy smak muzyki
Wielu słuchaczy będzie pewnie miało problem z tym, że w muzyce nurtu Indigenous American Black Metal trochę brakuje wyrazistych elementów ludowości Indian jak charakterystyczne śpiewy, brzmienia bębnów czy fletów albo są ale w niezwykle śladowych ilościach. Jednak grupy ej odnogi black metalu nadrabiają bardzo mocno klimatem i atmosferą która zabiera nas na ogromny kontynent i w miejsca nietknięte stopą białego człowieka które są dla Indian święte. Jeśli słuchacz otworzy się na przyjęcie tej pierwotnej energii to całość zrekompensuje mu pewne braki. Muzycy każdego ze składów oferują odbiorcy zupełnie innowacyjne podejście do black metalu niż ich koledzy ze Skandynawii czy jakiegokolwiek innego miejsca na świecie. Z drugiej strony ten ruch jest jeszcze na tyle młody, że z pewnością będzie się rozwijał.
Ekstremalny metal = szansa na rozwój
Metal od zawsze był dla młodych ludzi ucieczką i szansą na rozwój artystyczny. Dla początkujących artystów uprawiających muzykę z wpływami kultury rdzennych mieszkańców terenów z których pochodzą to nie tylko oddanie czci pamięci o tradycji ale również odskocznia i szansa poprawy swojego stanu materialnego lub duchowego. Ich sytuacja często wygląda tak jak chociażby młodych osób w Polsce które żyją w małych miastach i nie mają większych perspektyw na życie i rozwój. Indianie zamknięci w rezerwatach mają tylko namiastkę wolności a swoją codzienność często przytłumiają uciekając w używki, środowisko kryminalne czy nawet próby samobójcze. Dlatego chcę w konkluzji stwierdzić, że to, co robią zespoły wywodzące się ze środowiska plemion Ameryki Północnej to chwalebna i niezwykle potrzebna sprawa pokazująca, że można zmienić swoje życie za sprawą pasji i konsekwencji w dążeniu do celu. Obserwując scenę szeroko pojętej muzyki metalowej granej przez członków plemion indiańskich dostrzegam (poza wyżej wymienionymi) wiele obiecujących składów. Z nurtu death/thrash metal na uwagę zasługują chociażby grupy Mutilated Tyrand oraz I Don’t Konform które tworzone są przez członków plemienia Nawajo.
Każdy z zespołów jakie wymieniłem w tym tekście czerpie inspiracji od największych światowych zespołów metalowych, ale dzięki temu w jakim miejscu się narodzili i jaką kulturą nasiąknęli przemawia przez nich duma. Duma z bycia Indianinem i życia na ziemi gdzie setki czy tysiące lat wcześniej ich przodkowie wywodzący się z różnych plemion żyli zgodnie ze sobą.
Dodaj komentarz